Przelew pieniędzy z Wielkiej Brytanii do Polski

Wielu z nas pracując w Wielkiej Brytanii wspiera finansowo rodzinę mieszkającą w kraju. Istnieje kilka sposobów przesyłania pieniędzy z UK do Polski. W niniejszym poradniku radzimy, jak zrobić to bezpiecznie, szybko i przede wszystkim w taki sposób, aby nie przepłacić.

Przelew bankowy

Najprostszą i niewątpliwie najbezpieczniejszą metodą jest przelew bankowy. Tutaj niestety musimy liczyć się z wysokimi kosztami. Jako osoby pracujące w UK mamy dostęp do rachunku walutowego prowadzonego w funtach brytyjskich, zaś osoba, której przesyłamy pieniądze ma standardowy rachunek w złotówkach w Polsce. Jeśli wydamy dyspozycję przelewu ze swojego rachunku na konto tej osoby to bank naliczy opłatę za wydanie dyspozycji przelewu i przewalutowanie środków. Jeśli zamierzamy regularnie wykonywać przelewy w funtach do Polski, to osoba, której przelewamy pieniądze może założyć rachunek walutowy w polskim banku. Wówczas otrzyma ona funty, które będzie mogła przewalutować we własnym zakresie, a my zapłacimy wyłącznie za przelew środków. Jednak w tym przypadku również musimy liczyć się z comiesięcznymi opłatami za prowadzenie konta w funtach brytyjskich.

Korzystne tutaj może okazać się korzystanie z usług kantorów online. Jednym z takich kantorów jest Rkantor.com, w którym można otworzyć Portfel Walutowy. W kantorze takim możliwa jest wymiana kilku walut, w tym funtów brytyjskich. Założenie i prowadzenie portfela jest bezpłatne. Zarobione przez nas w UK funty można przesyłać na Portfel Walutowy osoby w Polsce. W tym samym Portfelu może ona dokonywać przewalutowania na złotówki po najlepszym kursie i wypłacać środki.

Przekaz pieniężny

Przekaz pieniężny to kolejny łatwy sposób przesyłania pieniędzy do kraju, ale tutaj też trzeba słono płacić za usługę. Można go wykonać za pośrednictwem Internetu. Wystarczy zrejestrować się na jednej ze stron i wybrać kwotę. W kilka minut środki z karty płatniczej lądują na wybranym koncie bankowym w Polsce.

Jednym z najciekawszych na rynku serwisów online jest Monetia24. Kursy walut są tu bardzo korzystne, a koszty przelewu zaczynają się już od 59 pensów.

Usługa PayPal

Popularny PayPal to najszybsza i najprostsza opcja przesyłania pieniędzy. Warunek jest jednak taki, że zarówno nadawca jak i odbiorca muszą mieć założone konto – niemożliwy jest transfer pomiędzy bankiem a PayPalem. Konieczny jest również kolejny przelew na konto, a to już nie jest taka tania usługa. Paypal pobiera też opłatę za transakcje międzynarodowe.

Masz problem? Pomoże ci Citizens Advice Bureau

Problemy to niestety część naszego życia. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Ważne jest, aby wiedzieć, gdzie szukać ewentualnej pomocy.

W poniższym poradniku wyjaśniamy co to jest Citizens Advice Bureau i jaki rodzaj pomocy możemy w takim biurze znaleźć.

Długi, niesprawiedliwa kara czy przemoc domowa – to tylko niektóre z problemów, które pomogą rozwiązać pracownicy CAB. Jest to jedna z wielu organizacji niepublicznych działających w Wielkiej Brytanii.

Citizens Advice Bureau to inaczej Biuro Porad Obywatelskich. Porady organizacji z założenia są bezstronne i bezpłatne, a także dostępne dla każdego. Lata doświadczeń, rzesza specjalistów i entuzjastów to dorobek organizacji. Jest ona niezwykle skuteczna i szanowana przez wszystkie brytyjskie instytucje i sektor prywatny.

Działalność CAB polega nie tylko na rozwiązywaniu jednostkowych problemów, ale również na wywieraniu nacisku w sprawie rozwiązań systemowych. Biuro zajmuje się szeroko pojętą działalnością informacyjną. Zagadnienia, w których porady szuka największa liczba mieszkańców Wysp to przede wszystkim zatrudnienie, finanse, zasiłki, dyskryminacja, opieka społeczna i problemy mieszkaniowe.

Biuro nie rozwiązuje za petentów wszystkich problemów, ale raczej wskazuje klientowi rozwiązania i informacje tak, aby on sam był w stanie poradzić sobie z kłopotem. Pracownicy CAB wskazują również drogę administracyjną i instytucje, które mają obowiązek zająć się konkretną sprawą. Czasami zdarza się, że pracownicy CAB decydują się na bezpłatną usługę prawną. Wówczas klient upoważnia ich do reprezentowania go i prowadzenia korespondencji w jego imieniu.

W Citizens Advice Bureau często pracują wolontariusze, którzy chcą zdobyć doświadczenie np. studenci prawa, ale również doświadczeni pracownicy i finansiści.

CAB powstało w 1939 roku jako organizacja pomagająca ludziom w dużych miastach przystosować się do specyficznych wymagań czasu wojny. W momencie powstania organizacja posiadała 200 punktów pomocy. Dziś biura CAB funkcjonują w każdym mieście Wielkiej Brytanii.

CAB Southampton

W Southampton oddział CAB mieści się w bibliotece publicznej w centrum miasta. Interesanci przyjmowani są w godzinach 10.00 – 14.00. Są to tzw. sesje drop in. Oznacza to, że nie ma konieczności umawiania się na spotkanie, wystarczy jedynie przyjść i poczekać na swoją kolej.

Można również zasięgnąć porady przez telefon. Pod numerem 03444 111306 czekają na nas specjaliści, którzy służą pomocą i poradą.

Infolinia czynna jest w następujących godzinach:

Poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek: 9.30 – 17.00

Środa: 9.30 – 18.00.

Sobota: 10.00 – 12.00.

Wakacje w Europie tańsze i lepsze niż w Polsce?

W Polsce wakacje są coraz droższe. Ubywa tanich kwater prywatnych, a nowe hotele każą sobie słono płacić za nocleg. Na szczęście w Europie jest sporo tańszych kierunków.

Kołobrzeg, Niechorze, Jarosławiec i Pobierowo, popularne polskie kurorty nad Bałtykiem, to wydatek rzędu 1200-1400 zł za tydzień od osoby w drugiej połowie lipca. Często jednak za te pieniądze hotelarze oferują pobyty nie siedmio-, lecz sześciodniowe, a dochodzi do tego koszt dojazdu. Za podobne pieniądze możemy polecieć na tygodniowe wakacje do 3-gwiazdkowego hotelu z wyżywieniem w tureckiej Alanyi i Bodrum – podaje serwis Bankier.pl.

Rzeczywiście, wakacje w Polsce robią się coraz droższe. Przykłady na ten stan rzeczy podaje 40-letnia Marzena, która z mamą i synem była w Mielnie w zeszłym roku. – W pobliżu hotelu była mała budka z pieczywem i słabo wyposażony sklep spożywczy. Za chleb albo butelkę wody trzeba było zapłacić 5 złotych. Ceny lodów przy zejściu na plażę były „z księżyca”. Czy to normalne, żeby nad polskim morzem było drożej niż u mnie w Liverpoolu – dziwi się. Drożeje wszystko: noclegi, atrakcje, pamiątki. Dla rodziny z dwójką dzieci tygodniowy urlop w najpopularniejszych miejscowościach to często ponad tysiąc funtów. Sprawdzamy, gdzie można odpocząć taniej niż nad Bałtykiem.

Malta

Wyspa położona jest w Europie Południowej, na Morzu Śródziemnym, zaledwie 300 km od wybrzeży Afryki. Odwiedzając ją można więc poczuć egzotyczny klimat, ale bez zagrożeń i trudności, jakie wiążą się z wyprawą na inne kontynenty. Co ciekawe, jadąc na tę wyspę, warto wybierać gotowe pakiety wycieczkowe obejmujące wyżywienie, zamiast żywić się we własnym zakresie. Większość towarów jest importowana z Włoch i innych krajów europejskich, a przez to w sklepach może być drożej niż w Polsce. Wyjątkiem są sieci supermarketów i produkty wytwarzane przez lokalnych rolników.

Cypr

Córka 44-letniej Sandry z Bristolu pracuje na Cyprze jako pokojówka, poznała tam męża i osiadła na wyspie. Ostatnio Sandra odwiedziła ją i była pozytywnie zaskoczona poziomem cen. – Tydzień temu spędziłam weekend w Cardiff i każdy dzień kosztował mnie o wiele więcej, niż wydawałam na Cyprze. A jakości nie ma co porównywać, bo tam było cieplutko, a hotel miał basen.No i to jedzenie… – wspomina Sandra.

Kuchnia Cypru łączy ze sobą soczyste, mocno przyprawiane mięsa Turcji z grillowanymi warzywami znanymi z kuchni greckiej. Do tego wyspa ma bogate tradycje winiarskie, a butelkę lokalnego wina można kupić już za ok. 1,5 euro.

Grecja

Od początku wielkiego kryzysu w Grecji minęła już prawie dekada. Mimo to, kraj, do którego kiedyś Polacy jeździli na luksusowe wakacje, wciąż należy do najtańszych kierunków w Europie. Urlop na Krecie kosztuje dwa razy mniej niż taki sam na południu Francji, a widoki i temperatura zadowolą nawet najbardziej wybrednych. Przed wyjazdem warto jednak wiedzieć, że w ostatnich miesiącach w Grecji zdarzało się wprowadzenie limitów na wypłaty z bankomatów. Dlatego na wyjazd warto zabrać gotówkę i to nie tylko banknoty o wysokich nominałach, bo trzeba pamiętać, że może być trudno je wymienić.

Portugalia

Według Daily Mirror Portugalia to najtańsze miejsce w Europie, jeśli chodzi o ceny napojów i posiłków na mieście. Z kolei inne badanie wylicza koszt całodobowego odpoczynku, jedzenia i zwiedzania w Algarve na 58 funtów – to pod tym względem drugie najtańsze miejsce na kontynencie. Dodając do tego fakt, że zakwaterowanie może być jeszcze tańsze niż w Hiszpanii, otrzymujemy przepis na naprawdę tani urlop.

Bułgaria

W rankingu Post Office Travel Money kraj ten zajął 1. miejsce jako najtańszy w Europie. Okazało się, że o ile kawa, piwo, kieliszek wina, butelka wody, trzydaniowy obiad dla dwojga, krem słoneczny i inne plażowe akcesoria kosztowały w Nicei ponad 118 funtów, to w Złotych Piaskach w Bułgarii koszt spadał do 37 funtów. Dla miłośników plaż i wina to kierunek obowiązkowy. Dodatkowo kraj ten zachęca możliwością zasmakowania kuchni bałkańskiej i jest o wiele taniej niż w turystycznej Chorwacji.

– Bułgarzy dość dobrze rozumieją polski, więc nie ma problem u z dogadaniem się na ulicy czy w restauracji. To język podobny do naszego, może trochę bardziej czerpiący z rosyjskiego – uważa 23-letnia Monika, studentka polonistyki z Warszawy, która do Bułgarii wybrała się ze znajomymi w zeszłym roku. Jej zdaniem wciąż można tam bawić się beztrosko, bez obaw o zakaz palenia czy picia w miejscach publicznych. – Dla mnie pod tym względem to był trochę powrót do Polski, jaką jak przez mgłę pamiętam z dzieciństwa. Takich miejsc jest już coraz mniej, więc warto je odwiedzić, póki istnieją – zauważa.

Albania

– Dziewicze śródziemnomorskie plaże, przy których piwo kosztuje mniej, niż 1 funt – tak do wizyty w Albanii namawiał ostatnio „Daily Telegraph”. Rzeczywiście, kraj pozwala wypoczywać kilkadziesiąt kilometrów od włoskiego wybrzeża w podobnym standardzie i z takimi samymi widokami, ale za ułamek ceny. To też świetny kierunek dla tych, którzy chcą nie wydać dużo, ale sporo zwiedzić. W odległości mniejszej niż 100 kilometrów można znaleźć starożytne zabytki Chorwacji, Grecji i Macedonii, a promem szybko dostać się do Włoch.

Zapierające dech w piersiach góry położone nad lazurowymi jeziorami to kolejny powód, by odwiedzić ten niewielki kraj. Albańska kuchnia zawiera wpływy włoskich i bałkańskich przysmaków, które polscy turyści wskazują jako swoje ulubione w czasie wakacyjnych podróży. W aktualnym poradniku dla podróżnych rząd brytyjski pisze, że Albania to bezpieczne miejsce pełne bardzo gościnnych ludzi.

Rumunia

Kraj ten rzadko kojarzy się z urlopem nad ciepłym morzem. A jednak posiada piaszczyste plaże i coraz nowszą infrastrukturę hotelową z cenami nawet trzy razy niższymi niż w popularniejszych miejscach turystycznych. Posiłek w restauracji w centrum miasta (razem z napojem) rzadko kosztuje więcej niż 10 euro, a ceny atrakcji czy wstępu do zabytków są o wiele niższe niż w Warszawie czy Gdańsku.

– Myślę, że w tym kraju dużo się zmieniło od kiedy wszedł do Unii – uważa 39-letni Jerzy, biznesmen z Sopotu, który spędził tam ostatni urlop połączony z załatwianiem spraw służbowych. – Miałem w głowie obraz biednego, zapuszczonego kraju, a tymczasem centra miast wyglądają podobnie, jak w Polsce – przyznaje.

Hiszpania

W Hiszpanii szczególnie tanie są noclegi, najbardziej wtedy, gdy wynajmujemy samodzielnie dom czy mieszkanie. Tamtejsza bańka na rynku nieruchomości pękła ok. roku 2009 i do dziś wielu Hiszpanów woli tanio wynająć swoją willę czy dom niż na nich tracić przez cały rok. Według internetowych przewodników, niedrogi nocleg, jedzenie i napoje, zwiedzanie i transport kosztują w Madrycie 54 euro za dzień (ok. 225 złotych).

Z kolei autor kanadyjskiego bloga The Expat Experiment, który wraz z rodziną mieszkał już w kilkunastu krajach, uważa, że Hiszpania była jak dotąd najtańsza. Tygodniowe zakupy w tym kraju kosztowały go o 263 proc. mniej niż w rodzinnej Kanadzie. Jakość wina, owoców czy wędlin, które kupował w lokalnych sklepikach na hiszpańskiej prowincji, była przy tym świetna.

Sonia Grodek

Nielegalne pamiątki z wakacji

Ziemniaki, zabytkowy scyzoryk, kwiaty – za wiele niewinnych pamiątek z wakacji możemy na granicy zapłacić karę. Sprawdź, co wolno wwozić do różnych krajów Unii Europejskiej.

Po zakazie wnoszenia na pokłady samolotów jednego z modeli telefonów Samsung, właściciele elektroniki mają kolejny problem. Od marca wracając na Wyspy z niektórych krajów, nie będą mogli wziąć na pokład urządzeń większych niż telefony – laptopów, czytników i tabletów. Dotyczy to lotów z Turcji, Libanu, Egiptu, Arabii Saudyjskiej, Jordanu i Tunezji.

Estonia nie dla palacza

Od kilku lat ogólne zasady dotyczące tego, co można przewieźć z jednego kraju do drugiego w obrębie UE, są rozluźnione. Do 800 papierosów, kilogram tytoniu, 110 litrów piwa lub 20 litrów wina powinno zadowolić najbardziej zagorzałego piwosza czy palacza. Jeśli przyjeżdżamy spoza Europy, limity spadają do litra mocnego alkoholu, czterech litrów wina lub szesnastu litrów piwa.

Obowiązują też niższe limity na papierosy – do 200 w przypadku większości krajów „nowej” Unii i do 40 w przypadku Estonii i Rumunii. Trzeba też uważać na drogie prezenty i pamiątki, bo wwozić można tylko perfumy do wartości 300 euro (drogą morską i lądową) lub do 430 euro. Dlatego w przypadku dużych ilości droższych kosmetyków warto mieć ze sobą rachunki. Dodatkowo wjeżdżając na Wyspy lub opuszczając je z gotówką w wysokości większej niż 10 tys. euro lub funtów, konieczne będzie udowodnienie, że pieniądze są zarobione legalnie. Warto więc przygotować wyciągi z kont czy umowy z pracodawcą.

Zarekwirują bukiet

Powyższe zasady nie wzbudzają kontrowersji, jednak są i takie, które mogą dziwić. Osoby, które wracając z egzotycznych wakacji wiozą ze sobą piękne kwiaty, które mają ozdobić ich domowy ogród, często są zmuszone zostawić je na lotnisku, a nawet zapłacić karę. Dotyczy to tak popularnych roślin, jak niektóre drzewka owocowe czy cytrusy i trawy. Okazuje się, że mogą one roznosić grzyby, wirusy i insekty groźne dla europejskiej flory. Przywożąc drogie rośliny z zagranicy warto zapytać w Custom Office czy ten konkretny gatunek może być wwożony do kraju. Nie można też importować ziemi, choć tu akurat i tak rozsądniej będzie kupić ją w pobliżu domu.

Osoby, które trafią na szczegółową kontrolę, powinny o tym pamiętać, wioząc np. większe ilości piasku z Ziemi Świętej czy innych ważnych dla nich miejsc. Można się nawet narazić wioząc ładunek ledwo widoczny gołym okiem, bo surowo wzbronione jest wwożenie do Unii… nasion ziemniaków.

Restrykcjom są poddane też same ziemniaki. Embargo zdjęte jest tylko w przypadku Szwajcarii. Jeśli chcemy przywieźć ziemniaki z innego kraju, będzie potrzebny certyfikat i aktualne badania. Zasady są nieco rozluźnione dla warzyw paszowych z niektórych krajów znajdujących się blisko granic Unii, ale stanowczy zakaz obowiązuje wszystkie ziemniaki z Norwegii i Ameryki Południowej.

Nie wwieziesz do Niemiec

Przy kontroli bagażu na europejskiej czy brytyjskiej granicy zdziwić może też rekwirowanie owoców. Okazuje się, że wiele z nich da się zasadzić z pestek, a taka importowana roślina bez certyfikatu może zagrozić rodzimym gatunkom. To samo dotyczy części kwiatów ciętych, owoców suszonych, a nawet biżuterii ze świeżych nasion. Osoby wracające z romantycznych wakacji z bukietem egzotycznych kwiatów powinny mieć świadomość, że służby celne mogą je zarekwirować. Można za to wwozić niektóre nawozy i grzyby, ale tylko po uzyskaniu specjalnej zgody.

Każdy kraj dodatkowo ma własne regulacje i trzeba o nich wiedzieć, jeśli chce się uniknąć nieprzyjemnej niespodzianki. I tak do Niemiec nie wolno wwieźć nawet jednej butelki absyntu, do Włoch – zabawek z plastiku, a do Bułgarii – większych ilości używanych ubrań. Z kolei Szwajcarzy mogą grać w tamtejszą wersję lotto, ale nie wolno im importować kuponów z innych krajów.

Chyba najlepszą regulację z punktu widzenia zwykłego obywatela mają Czesi, u których do dziś nie można mieć sprowadzonych z zagranicy „łańcuszków szczęścia”.

O co chodzi? Przypomnijmy, to listy, które w erze przed komputerowej trzeba było rozesłać do odpowiedniej liczby osób i poprosić o ich skopiowanie określoną liczbę razy, strasząc nieszczęściem lub obiecując nagrodę. Czescy celnicy mają prawo je zatrzymać i zniszczyć.

Szabla po dziadku

Na brytyjskich granicach obowiązuje też prawo, według którego zarekwirowana może być każda broń. Pamiątkowa szabla po dziadku, ozdobny miecz samuraja – żadnej z nich legalnie nie wwieziemy na teren kraju. Dotyczy to też gazu łzawiącego, który niektóre polskie panie lubią mieć przy sobie w torebce. Kolejna zła wiadomość dla kobiet to zakaz wwożenia nieoszlifowanych diamentów.

Całą rodzinę może zmartwić z kolei zakaz importu na własną rękę jakichkolwiek produktów mięsnych i mlecznych spoza Unii Europejskiej. Turecki jogurt i argentyńska wołowina niestety zostaną zarekwirowane i zniszczone. Jednak już w przypadku takich produktów z Grenlandii, Islandii i Wysp Owczych obowiązuje tylko ograniczenie do 10 kg. Z kolei  owoców i warzyw można mieć przy sobie do 2 kg. Podobnie jajek i miodu. Można wwieźć nawet 20 kg ryb, ale ta nie może być zepsuta ani surowa.

Holandia ma inne prawa

Za niemiecką granicą nieprzyjemną przygodę przeżyli 27-letni Adrian i 28-letni Karol z Warszawy. Wracając z weekendu w Amsterdamie, zostali zatrzymani przez służby celne. Chłopcy wieźli z kraju o najłagodniejszej w Europie polityce narkotykowej nasiona grzybów dla kolegi-fascynata botaniki i typowe w Holandii pamiątki dla znajomych: słodycze z konopiami indyjskimi.

– Pani w sklepie zarzekała się, że nasiona są legalne za granicą. Ciastka i lizaki nawet nie były kupione w coffee shopie, tylko na zwykłym straganie z pamiątkami. Taki pic dla turystów. Więcej w nich było cukru niż czegokolwiek innego – wyjaśnia Adrian. Na opakowaniach nie było jednak szczegółowego składu, więc celnicy musieli je zarekwirować. Zatrzymali też nasiona, informując ich, że również nasiona roślin klasyfikowanych jako narkotyki są w Niemczech nielegalne.

– Kolega zajmuje się handlem metalami, więc w samochodzie miał małą wagę. Jak celnicy to zobaczyli, to wpadli w szał, jakby złapali co najmniej syna Pablo Escobara. Przeszukali dokładnie cały samochód, łącznie z otwieraniem foteli i maski. Nic nie znaleźli, ale zajęli nam prawie dwie godziny, wlepili karę 200 euro i wszystko zabrali.

Uwaga na żarty

Kilka tygodni później Adrian miał podobną przygodę, gdy po wycieczce na Ukrainę odwiedzał Berlin. – Ja to mam chyba wyjątkowe szczęście, bo znów mnie zatrzymali przy granicy. Tym razem byłem pewien, że nic przy sobie nie mam. Jakież było moje zdziwienie, gdy funkcjonariusz znowu zarekwirował mi pamiątkę. Tym razem… z Ukrainy – dziwi się. Podczas kilku dni we Lwowie na jednym ze straganów kupił kolegom nietypowy suwenir: dowcipne prawa jazdy wydane na nazwiska Putin i Łukaszenka, ozdobione zdjęciami prezydentów. – Traktowałem to tylko jak dowcip, ale policjant podszedł do tego bardzo poważnie.

„Dokumenty” zarekwirował i powiedział, że ma nadzieję, że nie są zrobione według wzoru, który obowiązuje na drogach na wschodzie. Mówiąc szczerze – nie wiem – przyznaje. Obie przygody skończyły się niewinnie, ale przez chwilę obawiał się, że za takie drobiazgi trafi za kratki. Teraz Adrian ostrzega znajomych, żeby dobrze przemyśleli każdy zakup, jaki robią za granicą. Nawet ten, który może się wydawać zupełnie niewinny, na granicy może prowadzić do kłopotów.

Sonia Grodek

Lecisz na wakacje? Dowiedz się jakie przysługują ci prawa

Co zrobić, jeżeli lot jest opóźniony lub odwołany. Jakie obowiązki ma w takim przypadku przewoźnik. Jeśli zdecydowałeś się na zagraniczne wakacje, powinieneś zapoznać się z naszym poradnikiem, aby dowiedzieć się co ci się należy i o czym należy pamiętać.

Prawa pasażerów i obowiązki firmy lotniczej regulują przepisy unijne. W przypadku, kiedy lot jest opóźniony przewoźnik powinien zapewnić pasażerom posiłek i napoje. Kiedy samolot jest odwołany, przewoźnik w terminie siedmiu dni powinien zwrócić koszt biletu lub zmienić plan podróży.

Według prawa unijnego w przypadku opóźnienia samolotu przewoźnik powinien wręczyć każdemu pasażerowi ulotkę informującą go o jego prawach. Pasażer ma między innymi prawo do odszkodowania i opieki, czyli do zapewnienia posiłku adekwatnego do czasu oczekiwania, czy do zapewnienia noclegu, jeśli wylot odbywa się następnego dnia. Zgodnie z prawem pasażer może również domagać się odszkodowania za stracony czas, jeżeli przybędzie do miejsca docelowego trzy godziny później niż to przewiduje rozkład lotów.

W przypadku odwołanego samolotu pasażer ma prawo do zwrotu w terminie siedmiu dni pełnego kosztu biletu lub zmiany planu podróży. Warto jednak wiedzieć, że odszkodowanie nie przysługuje, jeśli lot został odwołany z przyczyn niezależnych od przewoźnika, takich jak np. złe warunki atmosferyczne czy strajk na lotnisku.

Zawód kierowca: ciężka praca, świetna płaca

Kierowca zawodowy to wciąż bardzo popularny zawód wśród Polaków, szczególnie tych mieszkających za granicą. Ostatnie trzy lata były jednak dla nich wyjątkowo ciężkie.

Najpierw była sprawa rosyjskiego embarga na żywność, co powodowało olbrzymie kolejki TIR-ów na polskiej granicy, a niekiedy i brak pracy. Później wprowadzanie płacy minimalnej dla kierowców w kolejnych krajach europejskich, które mają walczyć z dumpingiem cenowym i promować zatrudnianie szwedzkich czy niemieckich, zamiast polskich lub rumuńskich kierowców. W maju Komisja Europejska zaproponowała by, zamiast rozmawiać o każdym kraju z osobna, od razu wprowadzić pensję minimalną w tym zawodzie dla wszystkich kierowców w Europie.

W teorii oznacza to podwyższenie płac w zawodzie. Kierowcy i właściciele firm transportowych ostrzegają jednak, że w praktyce może być inaczej. – Jeśli usługi wszystkich firm będą kosztowały tyle samo, to Polacy stracą zlecenia, które przejmą Francuzi czy Austriacy. O ile nie Ukraińcy, bo przecież natura nie znosi próżni. Jestem pewien, że pojawiliby się zaraz tani przewoźnicy ze wschodu – ostrzega 30-letni Piotr, pracownik łódzkiej firmy spedycyjnej, która zaangażowała się w protesty.

Bywa niebezpiecznie

Kolejnym wyzwaniem stojącym przed polskimi kierowcami były kolejki w Calais wywołane kontrolami. Pechowi kierowcy dostawali wówczas wysokie mandaty za przewożenie nielegalnych imigrantów. – Przecież nawet jeśli zauważę, że pięciu obcych wejdzie mi na naczepę, to co mam zrobić?

Ja się nie proszę o kłopoty, a tacy ludzie mogą być przecież zdeterminowani i groźni. Zamiast na policji czy straży imigracyjnej, cała odpowiedzialność spoczywa na kierowcach – mówi ze zdenerwowaniem 46-letni Bogdan, kierowca zatrudniony w polskiej firmie logistycznej spod Warszawy, która 1-2 razy w tygodniu wysyła go na Wyspy. Dodaje, że nie każdy z kierowców z Europy Wschodniej zna angielski na tyle, by zrozumieć reguły panujące w tym miejscu, przez co stają się łatwym łupem. Choć wydawało się, że apogeum aktywności imigrantów w porcie miało miejsce w zeszłym roku, ostatnie dni dopisały tragiczny finał do zajść na granicy.

20 czerwca pod Calais zginął kierowca zarejestrowanego w Polsce vana. Imigranci ustawili o świcie blokadę z pni drzew na drodze i jadące przed nim samochody musiały gwałtownie zahamować. Polak zderzył się z nimi, a jego wóz stanął w płomieniach. – Proszę pana ministra o podjęcie działań zapewniających bezpieczeństwo polskim przewoźnikom poruszającym się w rejonie Calais – zaapelował zaraz po zajściu, w liście do francuskiego ministra spraw wewnętrznych, Mariusz Błaszczak, oferując jednocześnie pomoc w śledztwie i utrzymaniu porządku w kłopotliwych rejonach kraju.

Małe wymagania

Wciąż jednak większość kierowców chwali sobie swoją pracę i deklaruje, że to świetny sposób na zarobienie pieniędzy. Średnie wynagrodzenie dla większości ofert kierowców autobusów na Wyspach to 9 funtów za godzinę. Kierowca ciężarówki dostanie już 9-12 funtów za godzinę. Co ważne, dla osób, które już mają polskie prawo jazdy, wymagania nie są duże. Wiele agencji czy firm nie zwraca uwagi na to, w którym europejskim kraju wydano dokument. Z brytyjskich uprawnień najczęściej wymagany jest Certificate of Professional Competence (CPC). Aby go uzyskać, wystarczy złożyć w DVSA formularz DQC1.

Aby dostać potwierdzenie ważne przez 5 lat, trzeba przejść 35 godzin obowiązkowego szkolenia. Istnieje wiele różnych rodzajów szkoleń, które są dostosowane do oczekiwań kursantów: weekendowe, ekspresowe czy dzienne. Za jazdę ciężarówką lub autobusem bez takich uprawnień można dostać karę w wysokości do tysiąca funtów.

Samotność i nuda

A czy są jakieś minusy tego zajęcia? – Praca jest specyficzna. To jest dobre zajęcie na kilka lat, bo bardzo rozbija życie rodzinne – mówi Bogdan. I podaje przykład: – Nie można się spotkać ze znajomymi, bo się jest w trasie od środy do niedzieli. Taki kierowca wraca do domu w poniedziałek, cały dzień odpoczywa, a we wtorek chce nadrobić zaległości towarzyskie, bo to jego jedyny wolny dzień. A tymczasem wszyscy znajomi są w pracy. Jak ktoś chciałby kogoś poznać czy zbudować rodzinę, to też nie ma kiedy – ostrzega. Nieco lepiej jest w pracy kierowcy autobusu miejskiego czy jeżdżącego na krótkich trasach. Taka osoba może pracować kilka razy w tygodniu i wracać do domu w porze obiadu.

Poszukują Polaków

Wśród plusów można wymienić dużą dostępność tego zawodu na Wyspach. „The Guardian” podawał w zeszłym roku, że w całym kraju pracuje 60 tys. kierowców z Europy Wschodniej, a to wciąż za mało, by zaspokoić zapotrzebowanie. Ogłoszenia dla kierowców busów, TIR-ów, autobusów miejskich czy ciężarówek przeprowadzkowych można znaleźć w każdym mieście. Często miesiącami nie udaje się znaleźć chętnych. Młodzi Brytyjczycy nie garną się do zawodu z uwagi na długie godziny poza domem i dużą odpowiedzialność, która na kierowcy spoczywa. The Road Haulage Association podaje, że niedługo na emeryturę odejdzie ok. 40 tysięcy kierowców i może być trudno znaleźć chętnych na ich miejsce.

Organizacja zwróciła przy tym uwagę, że w branży transportowej nie ma programów szkoleń i staży, choć rząd wspiera takie inicjatywy w większości innych zawodów. Jako jeden z głównych problemów, na jakie natykają się młodzi ludzie myślący o pracy kierowcy, wymienia wysokie koszty prawa jazdy, które nie są refundowane ani nie podlegają dopłatom. Aby podejść do egzaminu na Wyspach, trzeba przygotować 230 funtów za każdy egzamin (wiele osób nie zdaje za pierwszym razem) i nawet 3 tysiące funtów za sam kurs. Kolejnym problemem jest brak dostatecznej ilości egzaminatorów, przez co chętni muszą czekać nawet kilka tygodni na to, by przystąpić do egzaminacyjnego testu.

Bonus za złożenie cv

Brak rąk do pracy jest na tyle dokuczliwy, że dwa lata temu sam David Cameron obiecywał poświęcić więcej uwagi temu problemowi. Już wtedy zauważał, że młodych kierowców należy zachęcać do pracy, oferując im dopłaty do prawa jazdy. W tym samym czasie jedna z agencji pracy ze Swindon oferowała bonus 100 funtów dla każdego kierowcy ze Wschodu, który odpowie na ofertę. Okazuje się, że są oni cenieni z uwagi na dużą pracowitość i odporność na stres czy inne niedogodności.

Wielu traktuje to jako możliwość dorobienia się przez kilka miesięcy czy lat, więc pracuje tyle, ile jest w stanie. Brytyjscy kandydaci do pracy chcą raczej mieć więcej czasu dla siebie i rodziny, przez co na miejsce kilku opłaca się zatrudnić jednego Polaka czy Czecha. „Daily Mail” podawał ostatnio, że problemy ze znalezieniem pracowników dotyczą też biur firm spedycyjnych. Często wymagają one doświadczenia w tej branży, którego młodym Brytyjczykom brakuje.

Dla polskich kierowców perspektywa pracy na Wyspach wciąż jest atrakcyjna. W zeszłym roku magazyn „Vice” przeprowadził śledztwo w sprawie warunków pracy i płacy europejskich kierowców. Okazało się, że brytyjski kierowca zarabia średnio 2100 funtów miesięcznie, niemiecki 1650 funtów, a holenderski ok. 1550 funtów. Kierowca z Kazachstanu, który również został uwieczniony w artykule, zarabiał już tylko 630 funtów.

Kierowcy na Wyspach uważają jednak, że zarabiają za mało. Zauważają, że o ile w większości branż prężnie działają związki zawodowe, to w tym zawodzie jest inaczej. Ponad 85 proc. kierowców nie należy do takiej organizacji. Nie istnieją ogólnobranżowe ustalenia dotyczące nadgodzin czy płacy za czas spędzony poza autem, tysiące kilometrów od domu. Przedstawiciele związków zawodowych mają nadzieję, że kierowcy zaczną dbać o swoje prawa, a dzięki temu wkrótce się to zmieni.

Sonia Grodek

Prawo do posiadania broni na Wyspach

W Wielkiej Brytanii prawo do posiadania broni jest jednym z najbardziej surowych na świecie. Praktycznie niemożliwe jest, by na Wyspach osoba prywatna uzyskała pozwolenie na broń do ochrony własnej. Z tych przepisów nie są zwolnieni nawet prywatni detektywi. Podobne restrykcje dot. posiadania gazów pieprzowych i noży.

Zjednoczonym Królestwie powszechny dostęp do broni palnej jest ściśle kontrolowany przez prawo, które jest znacznie bardziej restrykcyjne niż wymagania nałożone przez Unię Europejską. Jeszcze surowsze reguły obowiązują w Irlandii Północnej, która ma oddzielny system prawny w przypadku wydawania pozwoleń na broń. Wielka Brytania ma jeden z najniższych wskaźników zabójstw z broni palnej na świecie.

W latach 2015-2016 na terenie Anglii i Walii odnotowano 8399 incydentów z użyciem broni, z czego śmiertelnych było 26 przypadków, podczas gdy rok wcześniej – 19. Według policyjnych statystyk dotyczących liczby sztuk broni   przypadających na 100 mieszkańców, na stu Brytyjczyków przypada ok. 6,6 sztuk broni. Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych ten wskaźnik wynosi 112, a w Polsce – 1,3. Na samym dole listy znajduje się Tunezja, gdzie na stu mieszkańców przypada zaledwie 0,1 sztuk broni. W USA obowiązują jedne z najlżejszych obostrzeń dotyczących pozwoleń na broń, ale każdy stan ma oddzielne uregulowania prawne w tej kwestii. W niektórych rejonach broń można zakupić jedynie za okazaniem dowodu tożsamości. Szacuje się, że łącznie mieszkańcy USA mają w posiadaniu aż 300 milionów sztuk broni.

Prawo i formalności

Jedynym rodzajem broni, o której pozwolenie można się ubiegać na Wyspach, to broń myśliwska oraz sportowa. Decyzję podejmuje miejscowy szef policji. Brytyjskie prawo przyjmuje dwa główne kryteria ograniczające dostęp do broni: wiek i karalność.

O pozwolenie mogą ubiegać się osoby pełnoletnie. Posiadanie jakiejkolwiek broni i amunicji przez osobę poniżej

14. roku życia jest prawnie zakazane. Nie jest też możliwe nabywanie oraz wypożyczanie broni przez osoby poniżej 17. roku życia. Taka osoba może natomiast używać broni myśliwskiej czy sportowej, kiedy znajduje się pod opieką osoby, która ma co najmniej 21 lat. Całkowity zakaz posiadania broni obejmuje osoby, które odbywały w przeszłości kary pozbawienia wolności lub przebywały w zakładzie poprawczym przez okres dłuższy niż trzy lata. Osoby odbywające krótsze wyroki, nie mogą posiadać broni przez pięć lat od chwili zakończenia odbywania kary.

Do wniosku, w którym należy uzasadnić, dlaczego ubiegamy się o pozwolenie, należy dołączyć cztery fotografie oraz dane dwóch osób, które mogą udzielić nam referencji. Wnioski o pozwolenie na broń myśliwską czy sportową są zatwierdzane praktycznie w stu procentach, o ile oczywiście zostanie potwierdzone, że taka broń jest nam potrzebna. Pozwolenie jest wydawane na okres pięciu lat. Jednak pomimo pozytywnie rozpatrzonego wniosku, broni nie można nosić ze sobą w miejscach publicznych. Wszystko to za sprawą ustawy z 1997 roku, która głosi, że kluby strzeleckie są jedynym miejscem, gdzie szerzej dozwolone jest przechowywanie broni palnej, a także jej noszenie i używanie.

W obronie własnej

Surowe brytyjskie prawo dotyczy nawet policji, bowiem funkcjonariusze podczas patroli nie są wyposażeni w broń palną. Upoważnione do jej posiadania są jedynie specjalistyczne jednostki.

Uzyskanie pozwolenia nie uprawnia do wykorzystywania broni w celach samoobrony. Brytyjskie sądy bardzo restrykcyjnie traktują takie sprawy. Swego czasu głośno było o brytyjskim farmerze, na którego posiadłość włamano się trzy razy z rzędu.

Za czwartym razem mężczyzna postrzelił sprawcę za pomocą broni myśliwskiej, za co trafił do więzienia, bowiem sąd potraktował ten przypadek jako przekroczenie granic obrony koniecznej. Prawo w Wielkiej Brytanii zakłada, że poszkodowana osoba może ruszyć w pościg np. za złodziejem, jedynie po to, żeby odzyskać swoje mienie. Nie ma w zasadzie przypadku, kiedy możemy użyć broni w celach obrony własnej, chyba że napastnik również jest uzbrojony i istnieje realne zagrożenie dla naszego życia. Jednak nawet w takich przypadkach sąd bada dokładnie wszystkie okoliczności. – Trzeba pamiętać, że każdy przypadek napaści traktowany jest odrębnie. Jeżeli zostaniemy uderzeni, ale napastnik od razu się oddali, a my w tym czasie rzucimy go np. kamieniem, to jest to traktowane, jako przekroczenie obrony koniecznej, ponieważ atak musi być czynny. Inną sytuacją jest, kiedy uderzymy napastnika, gdy nas trzyma. Należy jednak pamiętać, że wszystko zależy od okoliczności, a każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie – tłumaczy  właściciel biura detektywistycznego „Detektyw Londyn”.

Policja nie wyda pozwolenia na broń nawet jeśli uzasadnimy, że czujemy zagrożenie dla własnego życia lub mamy niebezpieczną pracę. Co ciekawe, dotyczy to także prywatnych detektywów. W Wielkiej Brytanii traktowani są oni jak każda inna osoba prywatna, dlatego nie mogą posiadać rozpylacza gazu, noża, czy pałki teleskopowej używanej przez policję.  Nie przysługuje im też prawo do ubiegania się o broń służącą do ochrony własnej.

Brytyjskie prawo jest równie rygorystyczne w stosunku do innych przedmiotów, które powszechnie są uważane za środki do obrony własnej.

W przypadku paralizatorów nielegalne jest nie tylko ich używanie, ale również posiadanie i nabywanie. Nie można też używać gazów pieprzowych, które w Polsce za pośrednictwem internetu może kupić praktycznie każdy. Dopuszczalne jest natomiast posiadanie noża lub scyzoryka, którego ostrze nie przekracza trzech cali. – Nóż może posiadać np. budowlaniec, dla którego to narzędzie jest niezbędne w pracy, lub malarz, który potrzebuje noża do cięcia tapety. W innych wypadkach policja może zażądać tłumaczeń – mówi właściciel „Detektyw Londyn”.

Co więcej, nawet gdy będziemy mieć przy sobie pistolet do paintballa, tzw. marker, w miejscu publicznym, musimy liczyć się z faktem, że możemy zostać wylegitymowani przez funkcjonariuszy i zobowiązani do okazania im sprzętu.

Farba lub latarka

W Wielkiej Brytanii niewiele jest przedmiotów, które w sposób całkowicie legalny i zgodny z prawem można wykorzystać do obrony własnej. Jednym z nich jest spray z czerwoną farbą, wyglądem przypominający gaz pieprzowy, który stosowany jest najczęściej w obronie przed psami, ale też przed napastnikami. Farba jest ciężko zmywalna, utrzymuje się na skórze przez kilka dni, dzięki czemu policja z łatwością może później rozpoznać sprawcę zdarzenia. Spray raczej służy do naznaczenia napastnika, niż jego unieszkodliwienia, chyba że farba trafi mu prosto w oczy. Specjaliści polecają także specjalne latarki do samoobrony, które mają za zadanie oślepienie przeciwnika. Jedną z proponowanych metod są także maleńkie alarmy, które można doczepić na przykład do kluczy. Eksperci polecają podręczne alarmy w szczególności kobietom.

Są one reklamowane jako efektywna metoda ostrzegania innych, a także zdezorientowania osoby atakującej, dzięki głośnemu i przenikliwemu dźwiękowi, który wydaje alarm.

Wydaje się, że brytyjskie prawo jest bardzo rygorystyczne w kwestiach dostępu do broni. Z drugiej jednak strony policja informuje o niepokojącej liczbie uczniów, którzy przychodzą do szkoły uzbrojeni w noże, wiatrówki i inne niebezpieczne narzędzia. Głośno jest także o rosnącej liczbie ataków nożowników, w wyniku których tylko w ciągu jednego tygodnia w Londynie zginęło osiem osób. Pokazuje to niestety, że nawet najsurowszy system nie jest doskonały.

Agata Trzaskawka

Przewożenie dzieci w fotelikach samochodowych. Kiedy fotelik nie jest wymagany

Na całym świecie przepisy drogowe regulujące przewóz dzieci w samochodzie nakładają obowiązek przewożenia dziecka w specjalnym foteliku samochodowym. Poniżej przedstawiamy aktualne przepisy obowiązujące w Wielkiej Brytanii. Dowiecie się tu jak używać fotelika oraz w jakich sytuacjach dziecko może podróżować bez fotelika.

Ogólne zasady używania fotelików dziecięcych

Stosowanie fotelików samochodowych obowiązuje dla dzieci do 12 roku życia lub jeśli dziecko osiągnie 135 cm wzrostu.

Dzieci po skończonym 12 roku życia lub wyższe niż 135 cm podróżując samochodem muszą zapinać pasy.

Przy zakupie fotelika do samochodu kierujemy się wzrostem lub wagą dziecka.

Foteliki bazujące na wysokości dziecka tzw. „i-Size” muszą być ustawione w przeciwnym do jazdy kierunku do czasu, aż dziecko skończy 15 miesięcy. Foteliki, które są dozwolone w UK to te oznaczone symbolem „E” „R129”.

 

Drugi rodzaj fotelika to ten, który kupujemy na podstawie wagi dziecka. Foteliki takie oznaczone są symbolem „E” „ECE R44”.  W tej grupie znajdziemy kilka rodzajów fotelików dziecięcych, od nosidełka do tzw. siedziska.

 

Prawidłowe zainstalowanie fotelika w samochodzie

Instalując fotelik pamiętajmy, aby:

– dobrze dopasować go do fotela – przestrzegaj instrukcji producenta

– pasy dla dorosłych przechodziły przez wszystkie uchwyty fotelika

– sprawdzić, czy fotelik jest solidnie przymocowany do siedzenia

– sprawdzić dokumentację samochodu – znajdziemy tak rady dotyczące przewozu dzieci

Należy pamiętać, że fotelik dziecięcy, który montuje się tyłem do kierunku jazdy nigdy nie powinien być zainstalowany na siedzeniu, przed którym znajduje się poduszka bezpieczeństwa.

Kiedy dziecko może podróżować bez fotelika

Istnieją pewne okoliczności, w których fotelik dla dziecka nie jest wymagany.

Taksówki. Jeżeli kierowca taksówki nie posiada odpowiedniego fotelika, nie jest on wymagany. Jednak wymogiem jest, aby dziecko siedziało na tylnym siedzeniu. Jeżeli dziecko skończyło 3 lata obowiązkowo musi ono mieć także zapięte pasy.

Minibusy i autokary. Firmy przewozowe nie mają obowiązku posiadania fotelików dziecięcych. Jeśli chcesz, aby twoje dziecko podróżowało bezpiecznie musisz taki fotelik mieć ze sobą.

Nagły wyjazd. Fotelik nie jest również wymagany w przypadku, kiedy musimy nagle przewieźć dziecko samochodem i nie posiadamy odpowiedniego fotelika w danej chwili.