Stonehenge na rowerach
: wt kwie 17, 2007 6:01 pm
Polecam Stonehenge ale na rowerkach.To tylko ponad 4 godzinki w jedna strone. Mowia ze to tylko kilka kamieni i nie warto jechac tam drugi raz.Ja osobiscie bylem juz tam dziesiatki razy - zawsze gdy ktos odwiedzal mnie z Polski ,to obowiazkowy byl wypad do Stonehenge.
Pierwszy raz pojechalem tam na rowerze od kumpla.Rower to typowy Relaigh -damka z trzema przerzutkami z tylu. Plecak na plecy ,spiwor na blotnik-niestety nie mial bagaznika ,mapa hampshire i w trase. Zamiast kasku mialem kapelusz australijski.Byl kwiecien - sloneczny jak dzisiaj.
Gdy dojechalem po wielu przystankach i pytaniach w polowie trasy co ja tutaj robie - chcialem zostawic rower na parkingu i wrocic autobusem.Nogi i tylek do wymiany ale coz rower kumpla nie moj wiec oddac trzeba bylo.Widok kamieni wynagrodzil caly trud.Pozniej wracalem przez New Forest i mialem wrazenie ze jestem na prerri w Stanach.Konie chodzace dookola, na wyciagniecie reki,cos niesamowitego,wczesniej nic nie slyszalem o new forest i koniach zyjacych na wolnosci. Spedzilem noc w spiworze w czarnych duzych workach na smieci :),wyczerpany ale szczesliwy.
Ostatni raz bylem w Stonehenge z moja dziewczyna o 11 w nocy w pelnie ksiezyca -chcialem porobic troche fotek.Przeszlismy przez ogrodzenie,zaczelismy skradac sie do kamoli.Mialem statyw na ramieniu,ktory w blyskach ksiezyca mogl wygladac jak karabin.20 metrow od kamieni jakis gosc zaczyna krzyczec do nas abysmy sie nie zblizali i swiecic latarka- byl to na pewno straznik ktory pilnowal skarbu kultury- wystraszylismy go a on nas :) wiec my kucamy i siedzimy cicho - otwarte pole , ma nas jak na dloni -widzi jakies dwa cienie ze statywem-karabinem na ramieniu -nie podchodzi tylko wola kumpla na pomoc:) ktory byl po drugiej stronie ulicy w budce. Cieplo bylo,serce bije coraz szybciej wiec robimy odwrot najpierw powoli a pozniej to juz ucieczka hehehe do siatki,skok przez plot i do auta.Mielismy szczescie nawet nie pobiegli za nami.
Duzo smiechu pozniej bylo - jednak nie polecam zwiedzac Stonehenge noca.
Pozdrawiam
Rem
Zyjcie Wiecznie
Pierwszy raz pojechalem tam na rowerze od kumpla.Rower to typowy Relaigh -damka z trzema przerzutkami z tylu. Plecak na plecy ,spiwor na blotnik-niestety nie mial bagaznika ,mapa hampshire i w trase. Zamiast kasku mialem kapelusz australijski.Byl kwiecien - sloneczny jak dzisiaj.
Gdy dojechalem po wielu przystankach i pytaniach w polowie trasy co ja tutaj robie - chcialem zostawic rower na parkingu i wrocic autobusem.Nogi i tylek do wymiany ale coz rower kumpla nie moj wiec oddac trzeba bylo.Widok kamieni wynagrodzil caly trud.Pozniej wracalem przez New Forest i mialem wrazenie ze jestem na prerri w Stanach.Konie chodzace dookola, na wyciagniecie reki,cos niesamowitego,wczesniej nic nie slyszalem o new forest i koniach zyjacych na wolnosci. Spedzilem noc w spiworze w czarnych duzych workach na smieci :),wyczerpany ale szczesliwy.
Ostatni raz bylem w Stonehenge z moja dziewczyna o 11 w nocy w pelnie ksiezyca -chcialem porobic troche fotek.Przeszlismy przez ogrodzenie,zaczelismy skradac sie do kamoli.Mialem statyw na ramieniu,ktory w blyskach ksiezyca mogl wygladac jak karabin.20 metrow od kamieni jakis gosc zaczyna krzyczec do nas abysmy sie nie zblizali i swiecic latarka- byl to na pewno straznik ktory pilnowal skarbu kultury- wystraszylismy go a on nas :) wiec my kucamy i siedzimy cicho - otwarte pole , ma nas jak na dloni -widzi jakies dwa cienie ze statywem-karabinem na ramieniu -nie podchodzi tylko wola kumpla na pomoc:) ktory byl po drugiej stronie ulicy w budce. Cieplo bylo,serce bije coraz szybciej wiec robimy odwrot najpierw powoli a pozniej to juz ucieczka hehehe do siatki,skok przez plot i do auta.Mielismy szczescie nawet nie pobiegli za nami.
Duzo smiechu pozniej bylo - jednak nie polecam zwiedzac Stonehenge noca.
Pozdrawiam
Rem
Zyjcie Wiecznie