Jesien w Kornwalii

Byłem, zobaczyłem - polecam!
Awatar użytkownika
lunafly
Bardzo odważny
Posty: 902
Rejestracja: pn kwie 02, 2007 1:04 pm
Lokalizacja: Southampton

ndz paź 11, 2009 6:46 pm

Witamy wszystkich i pozdrawiamy serdecznie z Kornwalii, tak jak juz mowilam wczesniej co niektorym z nas, planowalismy od dosc dluzszego czasu nasza wyprawe tutaj, tak wiec nasz tygodniowy urlop postanowilismy spedzic w tym przepieknym zakatku wyspy.
Postanowilismy co nieco podzielic sie z Wami naszymi wrazeniami, bo cieszy nas to wszystko niezmiernie a ponadto sama jestem swiadoma, jak wiele osob moze pozniej zacheconych tymi krotkimi relacjami podazyc w mityczna kraine Merlina i krola Artura.
******************************
Dzien 1- Sobota- cudne powitanie
Niemal caly ubiegly tydzien pogoda nie szczedzila nam w Soton deszczu, dlatego z niepokojem sledzilam prognoze pogody, zreszta bylo to mi i tak juz obojetne, najwazniejsze ,ze w koncu jedziemy i czas ten jest nam dany na odpoczynek. Tak wiec kiedy rano obudzialo nas slonce usmiechy byly juz od ucha do ucha, zostaly jeszcze ostatnie rzeczy do sprawdzenia i w droge...a przed nami bagatela, 359 km w jedna strone.
Na szczescie bez problemu dojechalismy na miejsce a tutaj juz od samego poczatku spotkala nas niespodzianka. Postanowilismy skorzystac z noclegu w typowej 'letniej wiosce', na okolicznych wzgorzach jest bez liku takich miejsc, to niezwykle miejsca- wioski wybudowane w XVII-XVIII wieku, ktore pomimo uplywajacego czasu wcale nie stracily na wartosci . Wrecz przeciwnie, zamiast popadac w nielaske, bo ludzie dzisiaj jednak wszedzie chca miec blisko i uciekaja od dalekich, trudnych do pokonania odleglosci, one zyja nadal- wlasnie dzieki turystom, ktorzy cenia sobie kontakt z przyroda.
Spodziewalismy sie,ze zobaczymy kamienna wioske zmieniona w swym wnetrzu na potrzeby wspolczesnych ludzi ale i to przeszlo nasze najsmielsze oczekiwania, bo wierzcie nam to nie jest taka sobie zwyczjana wioska...czas sie tutaj zatrzymal, jest niesamowita cisza a z okna mam widok na jarzacy sie teraz wlasnie w blasku zachodzacego slonca Atlantyk. (podsylam Wam fotke)
Cudownosci.
Nasza gospodyni potwierdzila,ze urokowi tego miejsca dodaja okoliczne wzgorza i pagorki, nie ma to jak spotkanie gor z morzem, zawsze to twierdzilam- nieopodal znajduje sie niewielkie wzniesienie ,gdzie miejscowi umiescili krzyz z pamiatkowa tablica, to miejsce pamieci wszystkich bohaterow wojny.
Chyba nie musze wspominac jak piekny jest widok z tego miejsca, a sami gospodarze umiescili w tym miejcu laweczke, jakby wiedzieli, ze to nie jest miejsce dla osob, ktore ciagle spiesza sie w zyciu...Tam zwyczajnie trzeba przysiasc, zatrzymac sie, odpoczac...
Obrazek

P.S C.D.N :)
Pozdrawiamy, lunafly1 i Kris :D :D :D
Obrazek
Awatar użytkownika
pablo_el_diablo
Bardzo odważny
Posty: 904
Rejestracja: pt cze 15, 2007 3:55 pm
Lokalizacja: Zwoleń / Soton

ndz paź 11, 2009 10:31 pm

tak we dwoje to chyba nudno? ;)
[img]http://img9.imageshack.us/img9/1132/newmz.gif[/img]
Awatar użytkownika
lunafly
Bardzo odważny
Posty: 902
Rejestracja: pn kwie 02, 2007 1:04 pm
Lokalizacja: Southampton

wt paź 13, 2009 8:25 pm

Przepraszam,ze dosc dlugo nie pisalam, ale to miejsce bynajmniej nie sklania do siedzenia tylko w domu, apropo komentarza pablo- tutaj nie da sie nudzic a tym bardziej we dwoje 8)
Postanowilam ,ze dzisiaj troszke nadrobie zaleglosci i napisze 3 w 1.
Dzień 2- Droga we mgle
Nie mozna powiedzieć, nie ma dwóch takich samych zachodów slonca. Wiem to z autopsji, widzę każdego dnia z okna:)
Wracam do naszych relacji,naprawdę tutaj możemy się w koncu wyspać, za oknem spokój i cisza i nikt nie przeszkadza, czasem tylko kotek miejscowych zaglądnie czy z nami wszystko w porządku:)
Niedziela jak zapowiadali zasnuła cala Kornwalię mglistym płaszczem, postanowiliśmy tego dnia odwiedzić słynny Eden Project.
To kraina wielkich roznic jeśli chodzi o charakterystyke uksztaltowania terenu, nasze autko które wszędzie nas raznie wozi to raz wspinali się pod niesamowite wzniesienia, by zaraz potem zjezdzac w doliny. Przy okazji mozna podziwiać bezkresne pustkowia z domkami , które jak male wyspy wylaniaja się wsrod zielonych lak i pól a przy tym jeszcze oknami wpatrzone w bezkres morza, jakby specjalnie wybudowano je do wiecznego czekania na gospodarza domu, który moze wlasnie wyplynal w morze.
Zima nie brak tutaj tez zimnych i wietrznych dni, bo wtedy ocean nie rozpieszcza, stad dzisiejsza budowa elektrowni wiatrowych. Jasne wiatraki coraz czesciej wpisuja sie w charakter tego krajobrazu. Mialam nadzieje,ze jak wczoraj bede mogla sycic sie widokiem tego wszystkiego a tutaj ta mgla...
Wszystko jakby skapane w mleku, tylko male punkciki samochodow jadacych przed nami, badz na przeciwko pokazuja jak jechac dalej.
Mimo to nie martwimy sie tym, choc prawie nic nie widac to mgla jednak opada, nie jest milo, tak dziwnie tajemniczo....
Eden Project- tyle osob juz o nim pisalo, wiele przeczytalismy relacji wczesniej, jakos o dziwo na wszystkich niemal portalach naszej polskiej emigracji mozna bylo przeczytac relacje typu- Zobacz Eden Project ale z okien swojego samochodu- pozostawie to bez komentarza.
Wydaje nam sie,ze jest to obiekt warty zobaczenia, to nie tylko zwykla palmiarnia, ale smialy projekt inwestycyjny, architektoniczny- wykorzystanie straego wyrobiska na potrzeby czegos wiecej niz posadzenia paru sadzonek krzewow.
Przepieknie wkomponowane w teren szklarnie, ktore przypominaja naturalne pszczele domy, a w srodku nauralne srodowisko klimatu rownikowego, srodziemnomorskiego.
Wspaniale ogladalo sie ta kipiaca swoja zielenia przyrode, tym bardziej,ze mielismy swiadomosc tego szarego dnia na zewnatrz, tam czulismy sie faktycznie jak w Raju i innym swiecie.
Mala uwaga praktyczna, ktokolwiek by sie tam kiedys wybieral nie ubierajcie na siebie zbyt wiele warstw, chyba nie musze mowic jak tam jest goraco, temperatura od 18 do 35 stopni, a wielgotnosc prawie 85%- czulam jak wszystko sie na mnie klei.

Dzien 3- Koniec swiata i nie tylko...

Mgla ustapila i nadszedl kolejny przepiekny dzien naszego urlopu, wspaniale bylo wstac raniutko, przeciagnac sie i otworzyc okno a tutaj cudne slonce i rzeskie powietrze. Nie ma nic lepszego na sniadanie jak lyk wspanialego rzeskiego powietrza pomieszanego z solidna dawka slonca, oczywiscie nie mozna zapomniec o kawie i swiezych rogalikach hehe :)
Jako,ze pogoda dopisywala postanowilismy dzisiaj przywitac sie z oceanem.
Pojechalismy na Koniec angielskiego swiata- Land's End, jak sama nazwa mowi to Koniec Ladu.
Najdalej wysuniety kraniec na zachod, wspaniele klify i ostre krawedzie skal, pod ktorymi pietrza sie masy wody.
Na miejscu znajduje sie tez park rozrywki , w ktorym co bardziej zdesperowani wg. nas moga wydac pieniadze na jakies tam pokazy audiowizualne, historie zwiazane z filmem Dr Who itp...jak dla nas wydalo sie to malo atrakcyjne. polecamy przyjazd na Land's End wlasnie jesienia, gdy nie ma tutaj rozwrzeszczanego tlumu a wiecej jest spacerowiczow krazacych po okolicznych klifach, a drog do turystyki pieszej tutaj nie brak.
Niedaleko od tego miejsca jest The Minack Theatre, to cudowne miejsce i chyba kazdy kto tutaj bylo to na pewno potwierdzi, upor jednej kobiety, ktora chciala zbudowac teatr na wzor greckich teatrow, nie poszedl na marne. Powstalo cos cudownego- jak siedzielismy na widowni, to mysl byla jedna- nie ma piekniejszej scenerii niz natura.
Warto przyjechac tutaj w sezonie, gdy teatr dziala i pojsc chociazby na opere lub zobaczyc jakis dramat na tej scenie pod golym niebem, my skorzystalismy z jego urokliwej kawairenki i uraczylismy sie filizankami capuccino.
Pod koniec dnia w drodze powrotnej zatrzymalismy sie jeszcze w Penzance, jednym z wiekszych miast Kornwalii.
Miasto o duzym znaczeniu handlowym, port i droga otwarta do wycieczki na wyspy Sccily.
Musimy sie jednak przyznac, ze to miasto nie zrobilo na nas wrazenia, bardziej wydaje sie,ze czasy swietnosci ma ono za soba. Niestety po za pieknym widokiem ujscia na ocena samo miasto wydaje sie jakby zapuszczone, nawet teraz gdy sezon ma sie ku koncowi nic w nim nie zacheca do zatrzymania sie w nim na dluzej. Coz, bylismy- widzielismy.
Jak zawsze nasza uwaga techniczna, okolice Land's End i Teatru Minack to wyzwanie dla samochodu. Wzniesienia przekraczaja 10 % a nawet wiecej, jest masa zawilych i kretych drog, gdzie krzaki po bokach wysokie na 4 metry asfalt na szerokosc auta... i tak jedziesz na 'dwojce' z szesc mil.

P.S przepraszamy za pisownie ale brak polskich znakow w klawiaturze.
C.D.N ( zdjecia rowniez)

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
lunafly
Bardzo odważny
Posty: 902
Rejestracja: pn kwie 02, 2007 1:04 pm
Lokalizacja: Southampton

śr paź 21, 2009 11:21 pm

Kontynując ...
Najbardziej zadziwiające jest to,że w Kornwalia ma jednak dużo cieplejszy klimat niż nasze Soton, tam przez cały ubiegły tydzień było cieplutko i słonecznie a tutaj słońce dopisywało w ubiegłą niedzielę, jednak dało się odczuć typowo jesienny chłód.
Dzień 4 - Coś innego
Tego dnia postanowiliśmy nieco odpocząć, w końcu spokojny urlop to wypoczynek a nie tylko gonitwa za kolejną atrakcją turystyczną.
Tak więc dzisiaj był dłuższy sen a nie takie poranne wstawanie i pojechaliśmy do Goonhilly Future World,czytajać o tym miejscu dowiedzieliśmy się,że to punkt w którym znajduje się jedna z największych stacji radiotelekomunikacyjnych w Europie, można tam znaleść muzeum poświęcone rozwojowi współczesnej myśli technicznej, wybrać się na wycieczkę po obiekcie i zobaczyć największy radioteleskop- Artur.
Szczególnie Kris był zaciekawiony ta wyprawą ( tak to już z fizykami bywa ;) a jednak tutaj nie będziemy siać pochwał, stacja jest teraz w posiadaniu BT i mówiąc krótko chce sobie dorobić jako kolejna na szlaku atrakcja turystyczna. Szczerze raczej nie jest godna polecenia, stanowczo za mało podejścia interaktywnego, w końcu nie bawi tylko oglądanie wielkich 'talerzy'.
Chciałoby się więcej dotknąć, samemu wypróbować...
Pozytywny akcent- pokazowy model telewizora z matrycą OLED...nawet na mnie robił wrażenie :)i interaktywny robot, który robił co tylko mu się kazało :)
Pod wieczór pojechaliśmy jeszcze do niedaleko od nas oddalonej miejscowości nadmorskiej, by sprobować typowych specjałów kuchni kornwalijskiej.
Specjałem Kornwalii jest Cornish pasty czyli pieróg kornwalijski. Współczesna wersja tej potrawy zawiera nadzienie z wołowiny, cebuli, ziemniaków i brukwi. Historia pierogów kornwalijskich sięga osiemnastego wieku, kiedy Kornwalia słynęła z wydobycia cyny. Już wtedy wiedziano, że jest ona szkodliwa dla zdrowia i dlatego kornwalijskie żony przyrządzały swym mężom posiłek zapiekając go w chlebowe ciasto, zawijając w kształt pieroga i ozdabiając inicjałami. Podczas lunchu górnicy podgrzewali przysmak w piecach, następnie zjadali tylko środek, niedotknięty ręką, a resztę wyrzucano[146]. Nadzienie rzadko było mięsne, częściej warzywne: por, rukiew, pietruszka i szalotki[147].( źródło- Wikipedia)
Musze przyznać,że z miejscowym ale jest doskonały, bardzo nam smakował, oczywiście ni jak się ma do tych ,które spotkać możemy w supermarketach.

Dzień 5- Newquay

W każdym przewodniku można przeczytać,że jest to miasto surferów, miasto 11 plaż...szczerze nie potrafiłam sobie tego wyobrazić do momentu jak tam dojechaliśmy, to ciekawe miejsce i z pewnością warte zobaczenia. Latem słynie z imprezowego życia, tak więc ci co raczej szukają dobrej zabawy w Kornwalii to tam z pewnością mogą się zaszyć a przy okazji popatrzeć na zmagania śmiałków z falami morskimi.
To miasto stworzone dla nich, na każdym kroku sklepiki ze sprzętem do surfowania i innymi tego typu gadżetami, teraz po sezonie jakby uśpione, odpoczywa i nabiera sił na następny rok.
Dla tych , którzy kochają piękno morskich głębin Blue Reef Aquarium z przepięknym zbiorem ryb i morskich stworzeń z różnych stron świata.

Dzień 6- St. Michael's Mount

Ta wysepka po prostu zachwyca, nabraliśmy apetytu aby kiedyś zobaczyć jej siostrę w Normandii.
Dla nas był to czas odpływu , tak więc na wyspę popłynęliśmy 'wodną taksówką'- tego punktu wycieczki nie wolno przeoczyć !
A i jeszcze pare słów o Marazion- to urocze miasteczko, z którego dostaniecie się na wyspę też cieszy oko, można tam odwiedzić miejscowy pub , w ktorym można coś zjeść, wypić coś ciepłego.

Dzień 7- Lizard

To już nasza ostatnia wyprawa, ten najbardziej wysunięty na południe odcinek lądu z jego poszarpaną linią brzegową i niemal na każdym kroku wystającymi z wody skałami podsuwa wyobraźni różne obrazy, czających się gdzieś za skałami piratów, bo za chwilę rozbije się tutaj kolejny nieszczęsny statek, który trafił na te skały.

Tych miejsc wartych obejrzenie w Kornwalii jest bez liku, nie jedno miejsce jeszcze chcieliśmy zobaczyć ale czasu już brakło, jedno jest pewne to nie był nasz ostatni pobyt w Kornwalii, jeszcze wiele mamy do zobaczenia. Zachęcam i wszystkich tych, którzy pragną zobaczyć na Wyspie jak najwięcej aby nie zapomnieli o Kornwalii, to naprawdę piękne miejsce.

Na koniec troszkę naszych zdjęć:
http://picasaweb.google.com/wiola.kruszewska

Pozdrawiamy serdecznie,
Lunafly & Kris
Obrazek
ODPOWIEDZ