Start Poradniki Zapomniane długi. Sprawdź czy masz dłużnika

Zapomniane długi. Sprawdź czy masz dłużnika

3756

Nie masz pieniędzy? Możliwe, że masz dłużnika! Różne instytucje są nam winne łącznie miliardy funtów.

W czasach olbrzymiej konkurencji i coraz lepszej ogólnej jakości usług, wiele firm automatycznie przelewa nam na konto nadpłacone środki, promocyjne bonusy czy nagrody. Są jednak i takie, które niechętnie ujawniają dane o tym, że są winne klientom pieniądze. Czujność jednak popłaca, bo w ten sposób można zyskać kilkaset funtów czy nawet wyższą emeryturę na starość.

Zapominalscy szefowie

Szacuje się, że ponad 3 miliardy funtów leżą zapomniane w rozmaitych firmowych funduszach składkowych i emerytalnych. Okazuje się, że w czasach coraz większej mobilności często zdarza się, że odchodząc z kolejnej pracy my lub szef zapominamy dopełnić formalności i składki emerytalne pozostawiamy za sobą. Rządowa strona Pension Tracing Service pozwala sprawdzić, czy były szef nie zalega z żadnymi składkami. Z usługi skorzystał pan Wojciech,

67-letni warszawiak, który od tego roku planuje pobierać emeryturę za ponad 10 lat spędzonych w Wielkiej Brytanii. Spotkało go miłe zaskoczenie. – Odkryłem kilkaset funtów za składki z firmy, w której pracowałem od kwietnia do września 2005 i 3599 funtów z czasów, gdy pracowałem part-time w kilku różnych firmach. Musiałem to przeoczyć – cieszy się. Teraz dzięki świeżo odkrytym składkom jego emerytura wzrośnie – kilka funtów miesięcznie, ale zawsze. Jak podaje Pension Tracing Service, większość odzyskiwanych sum jest niższa niż 5 tys. funtów, choć zdarza się, że np. po bankructwie firmy czy nagłej emigracji pracownik traci znacznie wyższą sumę. Usługa jest darmowa.

Zagubione konto

W inny sposób pieniądze odzyskała 27-letnia Karolina, która była kelnerką w Leeds przez kilka miesięcy w 2008 r. Otworzyła wtedy konto w banku. Przed powrotem do Polski opróżniła je, a że było to przed czasami popularności kont on-line, o koncie zapomniała. Do czasu. – W zeszłe lato parę miesięcy znów pracowałam w Anglii, tym razem pomagałam w Cambridge koleżance, która otworzyła kawiarnię – opowiada. Po pierwszej wypłacie postanowiła otworzyć konto w banku, ale wtedy przypomniała sobie, że w przeszłości założyła takie konto w Wielkiej Brytanii.

– Na szczęście miałam jeszcze kartę do bankomatu, wprawdzie już przeterminowaną, ale dzięki niej znałam nazwę banku. Bałam się, że będzie tam jakiś debet, ale okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Na koncie było 189 funtów – opisuje. Okazało się, że w momencie wyjazdu na koncie było jeszcze kilka funtów. Późnej pracodawca przesłał jej wyrównanie za nadgodziny, które po czasie urosły o odsetki. Zapomniane konto można odzyskać nawet wtedy, gdy nie pamiętamy nazwy banku. Wystarczy wypełnić darmowy formularz na stronie mylostaccount.org.uk, która należy do British Bankers Association i the Building Societies Association. Dzięki niej już ponad pół miliona ludzi odzyskało prawie miliard funtów.

Nieuczciwe ubezpieczenie

Bywa i tak, że banki są nam winne pieniądze z „własnej winy”. Po pierwsze dwóm milionom posiadaczy kart kredytowych należy się do 216 funtów odszkodowania za to, że banki „wciskały” im ubezpieczenia kart i inne usługi, które i tak oferowały za darmo, bo taki był ich prawny obowiązek. Wszyscy, którzy mogą dostać pieniądze z tego tytułu powinni otrzymać pocztą formularz i odesłać go do 18 marca. Osoby, które nie są pewne czy dostały formularz, a uważają, że powinny, mogą zadzwonić do AI Sheme pod numer 0800 678 1930. To samo dotyczy ubezpieczeń do kredytów i kart kredytowych (słynne PPI), które banki na nieuczciwych warunkach do niedawna bezprawnie oferowały osobom bezrobotnym i chorym. Wniosek można złożyć do banku, który udzielił nam w ten sposób kredytu.

Pamiętaj o tym, co twoje

Przy okazji warto pamiętać o innym ubezpieczeniu, które może przynieść nam spore profity. Okazuje się, że wielu z nas nawet nie wie, że ma lub na pewnym etapie życia miało polisę ubezpieczeniową. Często dostajemy ją do kredytu, samochodu, karty studenckiej (np. Euro 26), karty kredytowej, abonamentu telefonicznego, wakacji czy przelotu. Na co dzień o nich nie pamiętamy i właśnie na to liczą ubezpieczyciele – zdecydowana większość polis nigdy nie zostaje wykorzystana i to nie tylko przez to, że brak nam okazji, ale również przez nasze… zapominalstwo.

Darmowa opieka

28-letnia Monika z Warszawy to samotna mama 4-letniej Ani, która pracuje dorywczo jako kelnerka. Od kilku lat ma kartę kredytową. Ostatnio przy okazji zaciskania pasa i sprawdzania, na czym może zaoszczędzić, zwróciła uwagę na kilka złotych, które co miesiąc znikało z jej konta. – Okazało się, że to ubezpieczenie do karty. Coś mnie tknęło, żeby je zatrzymać, szczególnie że nie byłam wtedy nigdzie ubezpieczona – opowiada. Miała przeczucie. Kilka dni później przyszedł rachunek za pobyt w szpitalu, który miał miejsce parę tygodni wcześniej przy okazji wycięcia wyrostka robaczkowego.

– Poszłam do banku, skorzystałam z ubezpieczenia i dostałam zwrot kosztów leczenia. Warto czytać warunki różnych polis. Np. z mojej dowiedziałam się, że w razie choroby czy wypadku raz w roku mam prawo do darmowej godziny opieki nad dzieckiem i osobno do dwóch godzin opieki nad… kotem – wylicza. Najlepiej trzymać wszystkie polisy w jednym miejscu i przy okazji kolejnej porównywać ją z już posiadanymi. Zrezygnujmy z tych, które się dublują, ale trzymajmy takie, które zagwarantują nam wypłatę dodatkowych pieniędzy w razie choroby, zgubienia telefonu, bagażu czy wypadku.

Zarób na opóźnieniu

Zarobić można też na tym, że spóźni się nasz samolot lub pociąg. Jak? Rocznie 47 milionów osób czeka na pociąg, który nie przyjechał lub się spóźnił, ale tylko co trzecia z nich składa wniosek o odszkodowanie. A przecież jeśli pociąg spóźni się o ponad godzinę, możemy dostać co najmniej 50 proc. zwrotu kosztu biletu. W przypadku biletów tygodniowych czy miesięcznych otrzymamy 20 proc. ceny całego biletu. Z kolei w przypadku samolotów, odszkodowanie należy się, jeśli ten spóźnił się o ponad trzy godziny i może wynieść do 460 funtów.

Jedyny problem tkwi w polityce niektórych przewoźników, którzy zrobią wszystko, byśmy nie otrzymali należnych nam pieniędzy. Żmudne i nielogiczne formularze, ograniczenia czasowe i niewygodna forma zwrotu środków (w formie vouchera, zamiast na konto) zniechęcają nawet najbardziej wytrwałych. Są jednak i dobre wiadomości. Aplikacja Train Refund automatycznie poinformuje nas o opóźnieniu dotyczącym kupionych biletów i złoży wniosek o zwrot. Poza tym, od połowy tego roku rząd planuje usprawnić proces oddawania pieniędzy i zmusić przewoźników kolejowych, by przesyłali je prosto na konto. A co z samolotami? Tu wciąż trzeba zdać się na siebie…

Czekając na prąd

Odszkodowanie można też dostać od dostarczyciela prądu czy gazu. Po pierwsze, jeśli zabraknie nam prądu na dłużej niż 18 godzin przy dobrej pogodzie i 24-48 godz. przy złej, a stanie się to z winy operatora. Odszkodowanie w takim wypadku może wynieść równowartość nawet siedmiu rachunków za prąd, a żeby je dostać trzeba zgłosić się do dostawcy. Rekompensata należy się też wtedy, gdy firma spóźnia się z odczytaniem stanu liczników z własnej winy. Doświadczyła tego 33-letnia Kasia, kelnerka z York.

– Wkurzyłam się, bo wzięłam wolne na cały dzień, a „pan od liczników” się nie pokazał. Sprawdziłam w internecie i musi uzgodnić ze mną dwugodzinne okienko w ciągu dnia lub przynajmniej zadeklarować się, czy przyjdzie przed czy po południu. Zadzwoniłam na skargę i dostałam 42 funty odszkodowania – opisuje. Tyle można otrzymać za takie problemy przy zczytywaniu obydwu liczników. Za sam gaz dostaniemy 20 funtów, a za prąd – 22 funty. Warto też wiedzieć, że trzy miliony mieszkańców kraju mają dłużnika w postaci starego dostarczyciela energii, a dług średnio wynosi 50 funtów. Często rezygnując z usług jednego z dostarczycieli zostajemy z nadpłatą, szczególnie wtedy, gdy się wyprowadzamy i zapomnimy przekazać firmie nasz nowy adres. Na szczęście złożenie wniosku jest proste – zajmuje się tym portal www.myenergycredit.com

Zwrot podatku

Temat niezwykle popularny wśród imigrantów, jednak wciąż w HMRC zalegają miliardy nierozliczonych funtów. Średnio otrzymać możemy kilkaset funtów, jednak bywa i tak, że zdobędziemy znacznie więcej, o czym przekonał się  30-letni Konrad z Edynburga, który najpierw studiował marketing, a później przez kilka lat pracował w sklepie z telefonami komórkowymi. O zwrot ubiegał się dopiero w zeszłym roku i czekała go miła niespodzianka.

– Dostałem ponad 2 tysiące funtów. Wydawało mi się, że się nie kwalifikuję, ale okazało się, że przez to, iż co roku parę miesięcy spędzałem u rodziny w Polsce, w świetle prawa zarabiałem mało i należał mi się zwrot – wyjaśnia. To często dotyczy właśnie studentów, którzy pracują na niepełny etat i imigrantów, którzy dzielą czas pomiędzy dwa kraje. O zwrot można ubiegać się za darmo w HMRC, a jeśli mamy wątpliwości, możemy zgłosić się o pomoc do którejś z polskich firm księgowych.

Podatek od domu

Możemy też otrzymać zwrot Council Tax czyli podatek lokalny, jeśli okaże się, że podpadaliśmy pod niewłaściwy próg i płaciliśmy za dużo. Progi (band) ustala urząd miasta, biorąc pod uwagę jakość domu i okolicy. Jeśli więc sąsiedzi w podobnych mieszkaniach płacą mniej niż my lub mamy podejrzenie, że urząd nie wziął czegoś pod uwagę (np. dymiący komin, hałas, wycinka drzew), możemy wnieść o zmniejszenie progu, a tym samym zwrot części podatku. Często zdarza się, że nieruchomość była wyceniona właściwie, jednak z biegiem lat coś się zmieniło – np. okolica nie jest już tak atrakcyjna.

Błąd tkwi też w samym systemie. Podatek zaczęto wprowadzać w 1991 roku. W całym kraju do oszacowania były miliony domów, a ustawę trzeba było wprowadzić szybko. Eksperci do spraw podatków opisują tamto szacowanie jako „wycenę na drugim biegu”, bo siłą rzeczy część odpowiedzialnych za to osób miała do sprawdzenia tyle domów, że nawet nie zatrzymywała się przed nimi, oceniając je zza okna pędzącego samochodu. To dlatego możemy dostać wyrównanie wstecz nawet do 1993 roku lub do roku, w którym się wprowadziliśmy.

Wyceń sam

Jak się za to zabrać? Możemy zapytać sąsiadów o to, ile podatku płacą. Mniej krępującym rozwiązaniem będzie jednak sprawdzenie tych danych na stronie Valuation Office Agency (w Anglii) lub Scottish Assessors Association, gdzie znajdują się prawie wszystkie nieruchomości. Następnie musimy sprawdzić, czy wartość domu spadła od momentu, gdy się wprowadziliśmy lub od momentu, gdy dokonano wyceny (np. porównując umowę kupna z danymi na stronie www.nationwide.co.uk). Jeśli tak, możemy zgłosić się do VOA lub SAA i poprosić o ponowne oszacowanie wartości. Ale uwaga – taki wniosek o zmniejszenie podatku działa jak broń obosieczna. Równie dobrze może się bowiem okazać, że podatek był zbyt mały i wtedy czeka nas… podwyżka. A co gorsza, nie tylko nas lecz całą okolicę, za co z pewnością odpowiednio „odwdzięczą” nam się sąsiedzi.

Ile możesz odzyskać?

  • Zaległa emerytura – do 5 tys. funtów
  • „Zagubione konto” – 5-500 funtów
  • Nieuczciwe ubezpieczenie karty – 216 funtów
  • Niewykorzystane ubezpieczenie – nawet kilkadziesiąt tys. funtów
  • Spóźniony samolot – do 460 funtów
  • Spóźniony odczyt liczników – 20-42 funty
  • Zwrot podatku – średnio 500 funtów
  • Council Tax – średnio 100-400 funtów rocznie

Zaległości w liczbach…

  • Partia Konserwatywna twierdzi, że 400 tys. domów podpada pod niewłaściwy próg Council Tax.
  • Rocznie 47 mln osób należy się odszkodowanie za spóźniony lub odwołany pociąg.
  • W pracowniczych funduszach emerytalnych leży 3 mld zapomnianych funtów.